Dom pod biegunem
Jak to jest żyć w Antarktyce? Jak biegnie czas w Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego? Czy pingwiny i foki to jedyni towarzysze? Dagmara i Piotr Andryszczak przez rok mieszkali na Wyspie Króla Jerzego jako uczestnicy 40 wyprawy antarktycznej – teraz opowiedzą o tym 26 stycznia (czwartek) w Dworku podczas „Pociągu do podróży”.
Dagmara i Piotr Andryszczak, małżeństwo z Krakowa, zwykli ludzie. Na początku 2012 roku zdecydowali się rozpocząć polarną przygodę i aplikowali do Polskiej Stacji Polarnej w Hornsundzie na Spitsbergenie. Piotr zostawił pracę w korporacji, a Dagmara w mniejszej firmie. Ale było warto! Rok oderwania od rzeczywistości, a w zamian przygody, zorze polarne, renifery i białe niedźwiedzie. To także praca dla Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk w ramach 35 Wyprawy Polarnej.
Rok szybko minął, po powrocie został tylko wspomnieniem jak sen. Przyszła tęsknota za mroźnymi krainami, która przerodziła się w chęć uczestnictwa w kolejnej wyprawie. W ten sposób w 2015 roku wypłynęli z Gdyni w 36-dniowy rejs do Antarktyki, zatrudnieni przez Instytut Biochemii i Biofizyki PAN. Wyspa Króla Jerzego czekała, a na niej Polska Stacja Antarktyczna im. H. Arctowskiego i kolejny rok pracy jako uczestnicy 40 Wyprawy. Nie było niedźwiedzi polarnych, za to pingwiny, foki, uchatki i słonie morskie. Fauna, która tak bardzo fascynuje. Codzienne życie w stacji przeplatało się z pracą, wycieczkami, wykonywaniem mnóstwa zdjęć i filmów oraz podziwianiem przyrody w swojej najczystszej postaci. Oboje są dowodem na to, że tzw. gorączka polarna istnieje.
Na spotkanie zapraszamy w czwartek, 26 stycznia, o godz. 18.00, Sala Teatralna, Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” (Papiernicza 2).
Dołącz do wydarzenia na facebooku i zaproś znajomych na slajdowisko!